Masz prawo do bycia kobietą, która…

 

Jest w domu, wychowuje dzieci, nie pracuje – jeśli tego chcesz.

Jest skupiona na karierze, realizacji zawodowej – jeśli tego chcesz.

Jest sobą i decyduje o sobie – jeśli tego chcesz.

 

Od wielu lat w świecie zachodnim feminizm rośnie w siłę i zyskuje na popularności. 

Jednocześnie dziś nie do końca wiadomo czym on jest.

Jedni odbierają go jako dawanie równouprawnienia kobietom, aby naprawdę miały te same prawa co mężczyźni. 

Inni jako wyzwolenie kobiet na wszelkie możliwe sposoby.

Kolejni utożsamiają to z homoseksualizmem.

Jeszcze inni jako walkę z mężczyznami.

Jest również grupa, która mówi, że feminizm został wymyślony przez Rockefellera, aby zmobilizować kobiety do pracy, a tym samym do opodatkowania ogromnej grupy społeczeństwa, która do tej pory nie pracowała.

I oczywiście są tacy, którzy uważają, że kobiety powinny sprzątać i rodzić dzieci.

 

Jak widać ciągle ktoś komuś mówi jak ma żyć, jaki ma być. 

 

Bo jako kobieta powinnaś przecież:

przed 30-tką mieć już męża

przed 40-tką mieć dwoje dzieci, może nawet troje

dobrze się zachowywać

nie być zbyt męska

nie być za delikatna

nie ubierać się wyzywająco

być atrakcyjna

chodzić do kościoła

uprawiać medytację i jogę

 

itd. itp.

 

(Żeby nie było – oczywiście taka sama lista jest też u mężczyzn. Wiele słyszymy o tym, jak facet powinien być wrażliwy, ale jednocześnie męski. Ale o tym w przyszłym tygodniu).

 

Mówią, że złe jest to, że kobieta rodzi późno.

A jak urodzi przed 20-tką to jest źle, bo się puściła. 

Więc niewidzialna ręka społeczeństwa mówi: masz zajść w ciążę między 21 o 29 rokiem życia. Do tego dochodzi nauka, która mówi, że tak jest najlepiej dla organizmu kobiety, dla dziecka, dla społeczeństwa. 

 

A inni mówią, bardzo dobrze, że kobieta rodzi później, bo ma mniej stresu na głowie w związku z pracą, jest dojrzalsza. A ktoś inny powie: powinna wcześniej rodzić, bo dzięki temu nie będzie starą matką i będzie miała lepszy kontakt z dzieckiem.

 

itd. itp.

 

Do czego to wszystko prowadzi? Część uważa, że każdy powinien mieć wybór samostanowienia. Że na tym polega wolność. 

Jednak wtedy pojawiają się głosy: tak? wolność? to niech kobieta decyduje o wszystkim, zachodzi w ciążę, dokonuje aborcji!? Przecież to seryjne zabójstwo! Tak nie można.

Inni wtedy mówią: musi być pełna wolność stanowienia o sobie. Każdy powinien mieć 100% prawa do aborcji. 

 

I walka światopoglądów trwa nadal. A jeszcze dodajmy do tego osoby, które są pośrodku i nie wiedzą. Nie wiedzą, co jest dobre dla nich, więc walczą ze sobą. W środku nich jedna część psychiki mówi w lewo, druga w prawo. I czują się rozdarci. Bo nie wiedzą, czym jest wolność, bo nie wiedzą, co jest etyczne. Więc się człowiek gubi.

 

Na czym polega samodecydowanie i wolność?

Z jednej strony mówi się, że wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiej osoby.

Z drugiej, że wolność jest dobra do momentu, kiedy nie krzywdzimy siebie albo innych.

Pytanie jednak na czym polega krzywdzenie? Czy wyrażenie swojego zdania w sposób zdecydowany to krzywdzenie? Czy stwierdzenie – idę do pracy, nie będę zajmować się domem – to krzywdzenie rodziny? Czy stwierdzenie: nie pracuję, zajmę się domem, to krzywdzenie rodziny, bo nie dokładasz się do budżetu? Czy ubranie się w sposób wyrazisty, inny niż pozostali, to atak na kogoś? 

 

A może tak przestać tkwić mentalnie w tych wszystkich powinnościach, ale nauczyć bardziej wsłuchiwać się w siebie, prawdziwą siebie? Jeśli chcesz zająć się domem i dziećmi, to zrób tak i czuj się z tym dobrze. Jeśli chcesz zająć się pracą i nie mieć rodziny i czujesz się z tym dobrze, to jest to OK. Jeśli chcesz mieć rodzinę i karierę i to jest dla Ciebie dobre, to masz do tego prawo. 

 

Problem w tym, że tak jak wielu mężczyzn nie wie, co dla nich dobre, tak samo wiele kobiet otoczonych hasłami “powinnaś X, powinnaś Y” też nie wie. Nie rozumie idei wsłuchania się w siebie. Nie zna sposobów na zrozumienie siebie. Nie daje sobie prawa do siebie. Nie daje sobie prawa do bycia kobietą, którą jest i którą chce być. 

 

Wielu teraz się oburzy, że to promowanie egocentrycznego, egoistycznego społeczeństwa. 

A właśnie wręcz przeciwnie. Gdy naprawdę się w siebie wsłuchujemy, siebie rozumiemy, wtedy mamy przestrzeń i energię do dbania o innych. Jeśli tylko dbamy o innych, to bardzo często robimy to z lęku: co inni powiedzą, jeśli nie zrobię XYZ? Skupienie tylko na innych prowadzi prędzej czy później do wypalenia wewnętrznego. 

 

Każda skrajność jest zła, ma swoje konsekwencje. Każdy musi odnaleźć swoje własne proporcje. 

Masz prawo do swoich proporcji. Kto Ci daje to prawo? Ty!

 

Taka myśl w ramach #felitondebowskiego nr 30.

A Ty do czego dajesz sobie prawo?

A do czego nie dajesz sobie prawa?

Dowiedz się co wpłynie na Twoje zarobki i skuteczność w kolejnych latach

i zwiększ swoje przychody oraz wyprzedź konkurencję

Podaj swoje imię oraz adres e-mail, aby pobrać bezpłatne fragmenty książki „Ściana” i dołączyć do ponad 30 000 osób, które co tydzień otrzymują bezpłatne artykuły z zarządzania, psychologii biznesu i zmiany.

Administratorem Twoich danych osobowych będzie Instytut Liderów Zmian S.C. z siedzibą w Warszawie (00-728) przy ul. Kierbedzia 6/92, NIP: 9512232706, REGON: 141163520. Szczegóły związane z przetwarzaniem danych znajdziesz w Polityce prywatności.

Adam Dębowski

Od 2006 roku pomagam ludziom i firmom w większej skuteczności zarządzania zespołem i zmianą. Wspieram w rozwoju przywództwa i w osiąganiu lepszych efektów w krótszym czasie. Wspieram zespoły w polepszaniu komunikacji i współpracy. Uczę, jak pokonywać opór.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *