Niewidzialne czynniki sukcesu. Bez nich w kolejnych latach nie poradzisz sobie w żadnej branży
Hydraulik, który jest dobry w tym, co robi, będzie miał więcej zleceń oraz prawo, by cenić swoje usługi wyżej. Programista, który jest bardziej biegły w danym języku programowania, stworzy lepszy program, za który dostanie więcej. Kompetencje tudzież czynniki sukcesu bezpośrednio związane z rzemiosłem to oczywista kwestia. Musisz znać się na tym, czym się zajmujesz. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z istnienia czegoś, co nazywam „niewidzialnymi kompetencjami”.
Jeden z moich klientów powiedział o tym w ten sposób: “Adam, to są tak naprawdę niewidzialne czynniki sukcesu. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak to ważne. Już teraz widzę, czemu moi znajomi szybciej ode mnie jako specjaliści w różnych dziedzinach albo szybciej awansowali, albo prowadząc swoje firmy rozwinęli je szybciej i lepiej. Bo mieli te niewidzialne kompetencje, czynniki sukcesu.
Zawsze myślałem, że ważna jest wiedza, specjalizacja, solidna praca, uczenie się, komunikatywność itp. Jednak te niewidzialne kompetencje są równie ważne – o ile nie ważniejsze – od czysto rzemieślniczych umiejętności czy coraz bardziej popularnych umiejętności miękkich, jak: prezentowanie pomysłów w sposób przejrzysty i komunikatywny; słuchanie; wystąpienia publiczne itp.”
Oczywiście te czynniki, o których zaraz powiemy więcej, nie w każdym kontekście będą potrzebne, lecz ich brak może okazać się potężnym hamulcem dla twoich zarobków, kariery czy firmy. Z kolei nabywając i ćwicząc je, zyskujesz realną przewagę na rynku.
Czujesz się pewniejszy siebie. Masz coś, czego nie mają inni. Możesz korzystać z tych zasobów nie tylko w biznesie, ale i w życiu. To one nieraz zaważą na tym, czy uda ci się osiągnąć cel: domknąć ważny projekt, szybko przyswoić nową wiedzę, wyjść ze spotkania z nową, korzystną umową – czy ponieść porażkę.
Mój wspólnik w drugiej firmie powiedział kiedyś niezwykle ważne słowa: “Zatrudniamy ludzi ze względu na kompetencje. Zwalniamy, ze względu na postawy”. Postawy, czyli sposób myślenia, przekonania, mentalność, mindset. Możemy mieć świetnego specjalistę, ale jeśli jego postawa jest: “nie ma sensu nic zmieniać, bo i tak to wszystko nie ma sensu” albo “eee, znowu zmiany, znowu trzeba się uczyć, trzymajmy się tego co było”, albo “to nie jest nasza wina, to wina innego działu. Oni muszą się zmienić. My nie mamy sobie nic do zarzucenia” – to takich ludzi nie chcemy obok siebie.
To wampiry energetyczne, które sieją defetyzm, marazm i tetrycyzm. Oczywiście konstruktywna krytyka, powiedzenie o realnych problemach nie jest złe. Nie możemy udawać, że wszystko jest super, gdy nie jest, ale postawy negatywne, które nic nie wnoszą poza gadaniem,prowadzą tylko do psychicznej i biznesowej depresji.
Dlatego postawy, mindset ludzi w firmach jest tak ważny. Dlatego też menadżerowie, którzy nie umieją promować odpowiedniej mentalności z biegiem lat nie będą dobrymi menadżerami. Będą zwykłymi kierownikami od pilnowania dyscypliny, ale nie zarządzania.
Słowa mojego wspólnika są święte. I coraz więcej firm będzie zwracać uwagę właśnie na mindset, postawy pracowników podczas zatrudniania. Dlatego podczas rekrutacji ważne będzie nie tylko to, jakie masz doświadczenie i kompetencje, ale też jakimi postawami się kierujesz, jaki masz mindset.
Podczas wstępnej rozmowy będzie weryfikowane, czy faktycznie w to wierzysz, czy nie. Przekonania będą kluczem do Twojej kariery. Będzie to weryfikował pracodawca, tak samo jak rynek weryfikuje przedsiębiorców: ci, którzy mają zły mindset, nieodpowiednie przekonania do rozwoju biznesu, padają jak muchy.
Wracając do tematu. Mój wspólnik ma rację: Zatrudniamy ludzi ze względu na kompetencje. Zwalniamy, ze względu na postawy. Ja do tego dodaję: zwalniamy też ze względu na to, że czegoś nam brakuje u pracownika. Czegoś, czego nie potrafimy nazwać. Czegoś niewidzialnego. Bo postawę narzekającą można łatwo wyłapać. Ale niewidzialne kompetencje, czynniki sukcesu, są trudne do wychwycenia.
Mikrofirmy padają dlatego, że ludzie mają słaby produkt lub marketing, strategię, obsługę klienta lub sprzedaż – to łatwo można przeanalizować. Ale jeśli wszystko niby idzie dobrze, ale pomimo tego biznes pada, to dlaczego? Ponieważ właściciel lub pracownicy nie mają rozwiniętych niewidzialnych kompetencji na odpowiednim poziomie.
Dlaczego te czynniki są „niewidzialne”? Otóż z tego powodu, że choć są cenione przez przełożonych, partnerów biznesowych czy generalnie na rynku, to mało kto potrafi je precyzyjnie nazwać. Usłyszymy raczej: „kumaty gość” niż „ten człowiek ma nieźle rozwiniętą umiejętność łączenia różnych faktów”.
Niewidzialne kompetencje są wynikiem różnych tzw. CEMK-ów, czyli miksu cech, emocji, mentalności i kompetencji. Skrótem CEMK posługuję się od kilku lat w metodzie CVP, ponieważ w prosty sposób opisuje to, z czego składa się człowiek, pomaga stworzyć jego profil. Niewidzialne kompetencje są właśnie kombinacją różnych CEMKów.
Ważna refleksja jest taka, że słowo „kumaty” (lub pokrewne: ogarnięty, bystry, inteligentny) sugeruje, jakoby ktoś miał to w sobie albo nie. Był taki albo nie. To odbiera pole manewru, bo przecież pewnych rzeczy nie możemy w sobie zmienić, prawda? No chyba że popatrzymy na nie w kategoriach cech i kompetencji – czyli czegoś, co z zasady da się rozwijać, przynajmniej do pewnego stopnia.
Oto, o jakich cechach i kompetencjach, czynnikach sukcesu mowa:
1. Pojemność umysłu
Wyobraźmy sobie, że ludzki umysł to pomieszczenie. W przypadku jednego człowieka to pomieszczenie będzie przypominało mały składzik, komórkę, która szybko się zapełnia i łatwo ją zabałaganić. Za to umysł kogoś innego porównamy do przestronnego pokoju, w którym wiele można zmieścić i ułożyć według własnych potrzeb i preferencji.
Łatwo zgadnąć, który umysł będzie lepiej sobie radził w biznesie – czy to jako przedsiębiorca, czy pracownik.
W praktyce, większa pojemność umysłu oznacza lepszą zdolność przyswajania i katalogowania informacji. Ile informacji jesteś w stanie pomieścić, zanim Twój mózg zacznie się przegrzewać? Ile spotkań jesteś w stanie odbyć w ciągu jednego dnia, aby Twój umysł dalej dobrze funkcjonował? Pomiędzy jak wieloma kontekstami możesz operować, aby zachować skuteczność i się w tym wszystkim nie pogubić?
Żyjemy w informacyjnym chaosie. Zewsząd docierają do nas różnego rodzaju dane, które musimy przetworzyć niczym sprawnie działający komputer. Świat wymaga od nas tego, byśmy swobodnie przyjmowali te informacje i nie uginali się pod ich naporem. Potrafili sprawnie przełączać się między różnymi sytuacjami, a ze spotkań, podczas których pojawiają się różne wątki, wynosili jak najwięcej.
2. Szybkość myślenia
Pojemność umysłu służy przyjmowaniu i katalogowaniu informacji bez przemęczania się. Z kolei szybkość myślenia wpływa na to, w jakim czasie jesteśmy w stanie daną wiedzę przetworzyć i wyciągnąć wnioski.
Osoba myśląca wolno zazwyczaj będzie potrzebowała więcej czasu, by zrobić użytek z tego, co usłyszała, przeczytała czy zobaczyła. Swoje własne przemyślenia na dany temat przedstawia po czasie.
Nieraz to dobrze! Tak w biznesie, jak i w życiu w ogóle, potrzebna jest pewna doza cierpliwości i powściągliwości. Nie chcemy bez namysłu odpowiadać na to, co dzieje się wokół. Pewne decyzje czy odpowiedzi wymagają czasu.
Ale co w przypadku, gdy decyzję trzeba podjąć w jak najkrótszym czasie? Co, jeśli mamy burzę mózgów, podczas której ma padać jak najwięcej kreatywnych pomysłów? Co, jeśli nasz rozmówca oczekuje od nas konkretów, a nie dumania, zastanawiania się i odpowiadania ogólnikami?
W takich dynamicznych sytuacjach, które przecież często mają miejsce, szybkość myślenia niezwykle się przydaje. Niektórzy nazwą ją błyskotliwością. Tyle że błyskotliwość to – ponownie – termin kojarzący się raczej z czymś niezmiennym, czyli albo zawsze byłeś błyskotliwy (i dlatego teraz też jesteś), albo nigdy już nie będziesz. Gdy popatrzymy na to w kategoriach szybkości myślenia, czyli pewnej cechy, kompetencji, możemy zacząć nad nią pracować. To jeden z czynników sukcesu na niemal każdym polu.
3. Łączenie kropek
To kolejny element związany z przetwarzaniem informacji. Pojemność umysłu dotyczy gromadzenia i przetwarzania jak największej ilości informacji, szybkość myślenia wiąże się z umiejętnością sprawnego podejmowania decyzji i odpowiadania na sytuację – z kolei łączenie kropek to nasza umiejętność wiązania różnych faktów i wyciągania na tej podstawie wniosków.
Dwa pozornie niepasujące do siebie elementy, gdy spojrzymy na nie z innej perspektywy, mogą łączyć się w zaskakujący sposób. Wiedzą o tym przede wszystkim pracownicy branży kreatywnej, ale nawet w bardziej „twardych” branżach – jak bankowość – sprawne łączenie informacji i wyciąganie wniosków, nawet przy niepełnych lub wieloznacznych danych, stanowi coraz cenniejszą kompetencję oraz czynnik sukcesu.
4. Dźwiganie odpowiedzialności
O umiejętności wzięcia na swoje barki odpowiedzialności wspominałem TUTAJ. Rozszerzmy nieco ten wątek.
Jeśli człowiek w porę nie wykształci w sobie dużej umiejętności dźwigania odpowiedzialność, to później nie podejmie decyzji o założeniu firmy czy wprowadzeniu ryzykownej zmiany w firmie, ponieważ myśl o odpowiedzialności za decyzję go przytłacza.
Tymczasem nasz sukces zawodowy często jest wprost proporcjonalny do wagi odpowiedzialności, jaką jesteśmy w stanie unieść. Bardziej samodzielny menadżer jest dla firmy cenniejszy. Ktoś, kto potrafi podejmować decyzje i potem za nie odpowiadać, jest na prostej drodze do tego, by wiele rzeczy ustawić po swojemu – w tym czas pracy czy wysokość zarobków.
Co się dzieje, gdy nie mam tej kompetencji?
Temat ten poruszamy wraz z Wojtkiem Maroszkiem w najnowszej książce o zarządzaniu zmianą pt. „Ściana”, która częściowo ma formę wywiadu. Zapoznajcie się z fragmentem:
Maroszek: Odpowiedzialność to bardzo pojemne słowo. Wszyscy mówią, że trzeba być odpowiedzialnym, wziąć odpowiedzialność, nie uciekać od niej… ale co to w ogóle oznacza? Z czym wiążą się te wszystkie frazy?
Dębowski: Ludzie nie biorą odpowiedzialności, bo odpowiedzialność ich przytłacza. I znów: co to znaczy, że przytłacza? Jak to przytłacza? Dlaczego ktoś, kto dostaje do zrobienia projekt za 10 tys. zł ogromnie się cieszy, a kogoś innego to przytłacza? Teraz, gdybym miał dostać dofinansowanie na poziomie 10 milionów zł na rozwój firmy, to bym je wykorzystał, ale gdyby przyszedł inwestor i zaoferował 500 milionów dolarów, to na samą myśl podnosi mi się ciśnienie. Chodzi tu o skalę. Niektórzy są w stanie działać ze swoim sklepem w rodzimym mieście. Ale poza miastem? Nie ma szans. W handlu: „Mogę sprzedawać, ale wziąć odpowiedzialność za zespół sprzedażowy? Nie”. Dźwiganie odpowiedzialności wiąże się więc z emocjonalną wytrzymałością na stres za decyzje, za porażkę, za błędy, które mogą się wiązać z danym działaniem. To jest to “E” w CEMK-ach, czyli Emocje. Jeśli człowiek nie umie poradzić sobie ze stresem, ciśnieniem, obawami wynikającymi z ewentualnych błędów i krytyki, nie jest też w stanie dźwigać odpowiedzialności. Do tego dochodzi jeszcze mindset. Jeśli nie mamy przekonania typu: “Ważne jest, aby brać odpowiedzialność. Branie odpowiedzialności jest kluczowe w życiu i po tym poznasz dojrzałego człowieka”, a zamiast tego mamy myślenie: “Nie warto brać odpowiedzialności, ponieważ wiąże się to tylko z problemami”, wtedy nie będziemy umieli być odpowiedzialni.
Maroszek: Wyszliśmy tutaj od stawiania sobie celów w kontekście rozwijania konkretnych cech. Jak może to wyglądać pod kątem rozwijania cechy odpowiedzialności?
Dębowski: Jeśli ktoś chce rozwijać odpowiedzialność, musi dokładnie zdefiniować, czym ona dla niego jest. Co konkretnie chce rozwijać? Po czym pozna, że jest postęp? Czy dotyczy to odpowiedzialności, czy jakiejkolwiek innej cechy – niech będzie to rzetelność, otwartość – musimy zastanowić się, o co konkretnie nam chodzi. Jakie zachowania nazywamy odpowiedzialnością? Jakie nastawienie do obowiązków czy innych ludzi świadczy o odpowiedzialności? Z jakim sposobem myślenia i z zadawaniem sobie jakich pytań wiąże się odpowiedzialność? Celem może być to, że w sytuacjach, w których budżet projektu się nie spina i projekt wisi na włosku, osoba jest w stanie zostać po godzinach i zamiast lamentować – poszukuje rozwiązań. Pytanie jest takie: co musiałoby się stać, żeby osoba to robiła? Albo: co do tej pory stało na przeszkodzie, że tego nie robiła?
5. Zachowanie świeżości umysłu/ patrzenie w przyszłość
Ten element jest ważny w niemal każdej branży. Na ile artysta potrafi z biegiem lat zachować świeżość swojej twórczości, zaskakiwać? Na ile przedsiębiorca wprowadza do swojej firmy innowacyjne elementy, aby była ona nie tylko dobra, ale też nie była postrzegana jako „niedzisiejsza”? Na ile menadżer czy szeregowy pracownik patrzy na to, co dzieje się wokół niego i nie pozwala sobie stetryczeć, a zamiast tego potrafi w swojej pracy zachować „umysł początkującego”?
O tym, jak ważne jest zachowanie świeżości, wiedzą największe spółki świata, które wcielają w swoje szeregi młodsze zespoły – właśnie po to, by nie stetryczeć.
To powód, dla którego wiekowy gigant motoryzacyjny General Motors przyjmuje pod swoje skrzydła młode start-upy, by zajmowały się systemami autonomicznego sterowania samochodami przyszłości.
To dlatego banki łączą się ze zwinnymi, niewielkimi spółkami technologicznymi – bo to one mają w sobie na tyle świeżości, by kreować bankowość elektroniczną czy wprowadzać nowoczesne metody zarządzania finansami.
Dotyczy to tak samo firm, jak i pojedynczych osób. Jeśli nie zachowujesz świeżości, to zostajesz z tyłu.
6. Przechodzenie między kontekstami
To jest bardzo ciekawa kompetencja i bardzo ważny czynnik sukcesu. Przydaje się szczególnie wtedy, gdy co godzinę mamy inne spotkanie lub na spotkaniu co 15 minut pojawia się inny wątek. Konteksty to sytuacje, wątki, tematy. Gdy szef co 10 minut przyjmuje do swojego gabinetu innego pracownika czy współpracownika i każdy z nich ma inny temat, każdy ma inne emocje, inny cel – szef doświadcza w ciągu jednej godziny przeskakiwania między kontekstami.
Gdy ja o 9:00 mam coaching z klientem, który tak naprawdę jest procesem terapeutyczno-psychologicznym, gdzie poruszamy ważne, trudne tematy emocjonalne, a następnie o 11:00 mam spotkanie strategiczne z pracownikami na temat sprzedaży i marketingu, o 13:00 mam proces doradczy z prezesem firmy, a o 15:30 odbieram dziecko z przedszkola i zaczynamy po 16 zabawę pociągami, to doświadczam w ciągu 8 godzin przechodzenia między czterema kontekstami.
Z jednej strony jest urozmaicenie, nie ma nudy, ale dla psychiki wielu osób będzie to bardzo męczące. Ta kompetencja jest jedną z najtrudniej dostrzegalnych, a zarazem jedną z najbardziej kluczowych dla myślenia przedsiębiorczego, czyli aktywnego, twórczego, szybkiego, które musi ogarniać wiele różnych zagadnień.
Wiele osób idąc na swoje nie poradzi sobie, ponieważ nie potrafi przechodzić przez różne konteksty: księgowość, sprzedaż, marketing, merytoryka, klient, dom itp. A nawet jeśli umie, to po kilku miesiącach jest to dla niego bardzo energochłonne i potrafi wypalić! Ludzie nie wytrzymują tej presji, zmęczenia – nawet nie fizycznego, ale właśnie mentalnego.
Dlaczego upadamy?
Ogrom ludzi nie zdaje sobie sprawy, że im wyższe stanowisko, im szybciej rozwijająca się własna firma czy prowadzenie siebie jako freelancera na rynku, tym większy mentalny wysiłek. To wszystko wymaga ogromnej pracy umysłu. To właśnie dlatego według mnie i założeń Change Value Process (CVP) 95 proc. firm upada w ciągu pierwszych pięciu lat. Właściciele małych firm (oprócz braku pomysłu na unikalność produktu, sprzedaż itp.) nie dają rady, ponieważ różne niewidzialne czynniki sukcesu nie zostały wystarczająco rozwinięte.
Nawet o tym nie wiemy. Gdy stajemy się menadżerami, nagle uświadamiamy sobie, że musimy nauczyć się zarządzać ludźmi, ponieważ nie wszystko jest tak oczywiste. Nie wystarczy ludziom powiedzieć raz, co mają zrobić.
Gdy stajemy się przedsiębiorcami nie wystarczy mieć wizytówkę, biurko i jakiś produkt. Trzeba stworzyć marketing, trzeba mieć pomysł na wyróżnienie się, trzeba w pewnym momencie stworzyć procedury, procesy, ponieważ kiedy nagle nasz trzyosobowy zespół zmieni się 20-osobową organizację, wkradnie się chaos.
Nagle uświadamiamy, że czegoś trzeba się nauczyć. Problem z niewidzialnymi kompetencjami, czynnikami sukcesu, jest taki, że ich nie widać. Są nieoczywiste. Nie wiemy, że powinniśmy nad nimi pracować, bo ich nie znamy i nie wiemy, jak je rozwijać.
Aby móc wpływać na powyższe sześć niewidzialnych kompetencji potrzebujemy dwóch kolejnych: inteligencja emocjonalnej i zarządzania sobą oraz wpływania na postawy innych.
7. Inteligencja emocjonalna i zarządzanie sobą
Słyszałeś o wypaleniu? O stanach depresyjnych? O braku chęci, motywacji, o oporze przed działaniem? Te nieprzyjemne zagadnienia w ogromnej mierze łączą się z inteligencją emocjonalną i umiejętnością zarządzania sobą.
Często wydaje się, jakbyśmy byli niewolnikami własnych emocji, przekonań czy zachowań. „Jakoś tego nie czuję”. „Nie mogę się do tego zabrać i koniec”. „No źle mi z tym i nic na to nie poradzę”.
Ci, którzy w to wierzą… mają stuprocentową rację. Ci, którzy w to nie wierzą, też mają stuprocentową rację. Różnica między nimi jest taka, że to ci drudzy mają efekty, a ci pierwsi zostają z tyłu.
Zarządzanie sobie staje się już nie wyborem, a koniecznością. Świat oferuje tyle możliwości, każdego dnia mamy do podjęcia tyle decyzji, że może to przypominać balansowanie na cienkiej linii, by nie pogrążyć się w chaosie.
I niestety, z mojego punktu widzenia jako coacha i doradcy biznesowego, coraz więcej ludzi traci balans i wpada w ten chaos. Dotyczy to również osób wykształconych, inteligentnych, ambitnych, które mają wszystko, co potrzeba, by osiągnąć sukces – tylko nie umiejętność zarządzania sobą.
Ilość opcji przytłacza
Okazuje się, że problemem dla naszego i młodego pokolenia nie jest stricte nowa technologia i zmiany globalne, ale to, że te zmiany sprawiają, iż mamy coraz więcej opcji do wyboru. Świat nie jest tak poukładany, jednokolorowy, jasny i przejrzysty. Nie ma tylko dualności – jest wielobarwność. Wolność wyboru, ilość technologii, zawodów i kierunków tworzy niejednoznaczności na poziomie ścieżki kariery, decyzji biznesowych, a także wiary, egzystencjalnych kwestii na temat tego czym/kim jest Bóg, czym jest świat, jaki jest sens.
Dlaczego młodzi ludzie mają coraz większe problemy z relacjami, związkami, z męskością i kobiecością? Ponieważ kiedyś było jasne: mężczyzna to ma być XYZ, kobieta ma być ABC. Jasno i przejrzyście. Proste zasady. Teraz? Jest wiele wzorców męskości i kobiecości. Wielość opcji daje wolność wyboru i możliwość bycia sobą, a nie słuchania tylko mamy i taty do 70. roku życia.
Ale, niestety, uważam, że 50-70 proc. ludzi nie ma sztywnych wzorców i w efekcie gubi się. Nie umieją zadać sobie kluczowych pytań: Co jest dla mnie ważne? Jaki ja jestem tak naprawdę? Jaki chcę być? Jakie kierunek jest dla mnie? Co mi gra mi w sercu i duszy? Nawet, jeśli zadają sobie te pytania, to zbyt krótko i powierzchownie. W efekcie pozostają bez odpowiedzi.
Kiedyś, jak nauczyliśmy się, że nie wolno zabijać, kraść i zdradzać, to te proste zasady układały nam większość życia. Teraz to nie wystarczy. Poszukujemy innych, głębszych zasad i wartości, ale nie zawsze je znajdujemy. Odpowiedzi można znaleźć w różnych nurtach religijnych, politycznych, duchowych czy psychologicznych. Albo w sobie, gdy kierujemy uwagę na rozwój inteligencji emocjonalnej, rozumianej jako świadomość swojej osobowości, charakteru, serca, duszy, siebie samego. Wtedy znajdujemy odpowiedzi na najważniejsze pytania. Bez tego się gubimy.
8. Wpływanie na postawy i niewidzialne kompetencje
– czynniki sukcesu
Ostatnią, najbardziej zaawansowaną kompetencją, już bardziej widzialną, ale wciąż nie tak oczywistą, jest wpływanie na postawy, mindset, przekonania innych ludzi oraz na rozwój ich niewidzialnych kompetencji.
O tym krótko, ponieważ jest to temat dla osób, które mają przynajmniej pięć lat doświadczenia w wychowaniu dziecka lub w zarządzaniu kilkuosobowym zespołem. Dopiero wtedy wiemy, na czym polega frustracja, gdy ludzie nie myślą tak, jak byśmy chcieli.
Nie chodzi o to, aby byli pokorni jak baranki, aby byli naszymi niewolnikami i sługami, i zawsze się z nami zgadzali. Chodzi o to, aby sposób myślenia pozwalał sprawnie funkcjonować w domu czy w firmie, aby to funkcjonowanie było dobre, rozwojowe, wspierające.
Współcześnie najlepsi blogerzy, vlogerzy, twórcy podcastów (jak Reid Hoffman założyciel Linkedin – polecam jego podcasty Master of Scales, czy jak Michał Szafrański z jakoczczedzacpieniadze.pl – jego materiały również polecam) robią genialną robotę, ponieważ przez internet edukują setki tysięcy ludzi i kształtują ich postawy.
Potrzebni są liderzy
Świat potrzebuje liderów zmian w postaci blogerów, ale też doradców zewnętrznych w firmach, czy w pracy indywidualnej, którzy pomagają ludziom i organizacjom – nie jako trenerzy, którzy dają wiedzę, ale jako liderzy, którzy inspirują do zmian mindsetów, przekonań na bardziej realistyczne, osadzone, rozwojowe.
Świat potrzebuje też menadżerów, którzy oprócz delegowania zadań czy sprawdzania raportów będą promować taki sposób myślenia, który będzie wspierający dla zespołu, firmy i dla samych ludzi. Nie chodzi tutaj o żadne wpływanie na wartości, światopogląd czy tworzenie religii. Chodzi o to, aby mieć więcej ludzi, którzy myślą o tym, jak mieć świeży umysł, zamiast tetryczeć; którzy szukają rozwiązań, a nie winnego; którzy tworzą, a nie niszczą.
Kolejnym wyzwaniem dla blogerów, doradców i menadżerów, którzy wchodzą w rolę liderów zmian, jest promowanie niewidzialnych kompetencji. Uświadamianie ich, czym są, jak ważne są, jakie są konsekwencje, gdy ich nie mamy, oraz pokazywanie, jak je rozwijać.